wtorek, 29 sierpnia 2017

Purple Guy X Reader cz2 [PL]

Scenariusz: Festyn  




Od jakiegoś czasu pracujesz już w Freddy Fazbrear’s Pizza. Grupa nocnych stróżników do której dołączyłaś niedawno wyjawiła ci sekret tych robotów. To że są nawiedzone… i że to wina Vinca. Przyznał się do morderstwa. To przeraziło cię, nie sądziłaś że mógłby coś takiego zrobić. Lecz mimo obaw zaczekałaś jeszcze z decyzją czy zgłosisz to na policję. Przez ten czas unikałaś go. Tęskniłaś za czasem spędzonym z nim, ale obawiałaś się dać mu tą szanse. W końcu jednak to zrobiłaś. Teraz jesteście na festynie i próbujecie naprawić nić zaufania, którą zerwała tajemnica. 




(t/i)

Było niezręcznie cicho między nami. Sama nie wiedziałam co miałabym mówić. 

Kiedy w końcu postanowił mi powiedzieć że jest odpowiedzialny za zaginięcie tamtych dzieci, kiedy powiedział że je zabił. Poczułam się oszukana. Choć nigdy nie mówił, że tego nie zrobił. Nie kłamał, lecz wciąż czuję się jakby to robił przez ten cały czas. 

Teraz zastanawiam się czy naprawdę znam tego człowieka ubranego w fiolet? 

- Vincent czy mogę iść na karuzelę? Prrrrooszę! - błagał mały dziecięcy głos.

Była to mała dziewczynka z fioletowymi włosami spiętymi jaskrawo czerwoną kokardą. Miała purpurowe oczy, duże jak u szczeniaka. Błagalne i dziecinne. 

- Oczywiście sis. Proszę weź kupon. Wystarczy na przejażdżkę, a ja i (t/i) będziemy czekać na ciebie przy diabelskim młynie. - powiedział podając dziewczynce kupon i czochrając jej włosy.

- Dzięki big bro! -krzyknęła uradowana, a potem pobiegła w stronę karuzeli.

Nie mogę wciąż zrozumieć. Wygląda na to że kocha swoją siostrę nad życie, ale zabił tamte dzieciaki. One były w podobnym wieku do małej Alexsis. Jak mógł je zabić? Co jest tu kłamstwem? 

- Nie rozumiem cię. Jak możesz ją kochać, skoro ich zabiłeś? - spytałam szeptem. Nie chciałam żeby przypadkowi ludzie to słyszeli.

- Uwierz. Nie chciałem tego. Nie panowałem nad sobą. Gdybym mógł cofną bym czas, lecz nie mogę. - Spojrzał na mnie. Jego oczy zaszkliły się. Na jego twarzy był prawdziwy żal i ból. - Żałuję tego co się stało. Zdaję sobie doskonale sprawę, że to właśnie przeze mnie wszyscy są w niebezpieczeństwie. Wiem doskonale że to moja wina. To moja mina. Wszystko co się stało to moja wina.

Płakał… On naprawdę żałuje. Teraz na pewno nie widziałam w nim mordercy, tylko złamanego człowieka przybitego żalem. 

- Vincent… - wyszeptałam jego imię.

Teraz to ja czułam się okropnie. Kiedy dowiedziałam się prawdy zachowałam się samolubnie. Nie obchodziło mnie co on czuje. 

- Naraziłem na niebezpieczeństwo moich przyjaciół. Jeremy o mały włos nie zginą kiedy zaatakowała go Mangle. Ta opętana kupa złomu rzuciła się na Alexsis! Gdyby nie Jeremy… Była by martwa. Twoja pierwsza noc mogła być twoją ostatnią! I to moja wina. Mogłaś zginąć, wciąż możesz... i to przeze mnie!

Teraz całkiem się rozsypał. Tak samo jak ja tej pierwszej nocy w pizzerii. Płakałam ze strachu, on płacze z żalu i tak samo jak ja potrzebuje kogoś kto go pocieszy. 

Ujęłam w dłoniach jego twarz i pocałowałam go. Był zszokowany, ale po chwili pocałował z powrotem. Jego usta zdradzały tęsknotę… za mną. Byliśmy naprawdę blisko, a kiedy wyjawił prawdę starałam się trzymać od niego jak najdalej. Co nie było proste bo skradł moje serce. 

Kiedy w końcu przerwaliśmy pocałunek wpatrywaliśmy się sobie w oczy. 

- Kocham cię ty fioletowy maniaku. Nie ważne czy to twoja wina czy nie.

- Kocham cię (t/i). Od pierwszej chwili.




Nie ważne co, ty i Vincent to zakochana para. Mam parę pomysłów co mogłoby się wydarzyć jeszcze podczas tego festynu, ale jestem także otwarta na propozycje czytelników. Macie pomysł? Napiszcie o nim w komentarzu a może napiszę coś z jego wykorzystaniem. 

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz