sobota, 9 września 2017

Black Hat X Dream Demon Reader cz4 [PL]



Później tego dnia zajmowałam się porządkowaniem i odkurzaniem korytarzy rezydencji. Przy okazji nucąc sobie moją ulubioną piosenkę.

Black Hat razem z Flugiem nagrywali reklamę nowego wynalazku naukowca. Normalna reklama, ja tam nie jestem potrzebna. 

Hmm. Z tego co wyjaśnił mi Flug maszyna ta wykorzystuje moc Meduzy do tworzenia posągów. Choć jeżeli chodzi o statuy, to moje pierwsze skojarzenie to ludzie… zmienieni w kamień. Meduza ma taką moc, tak samo jak demon snów, tylko my mamy taki plus że nie robimy to tylko spojrzeniem. Zdarzyło mi się już poznać taką jedną wężowłosą. Przykra historia, nie mogła na nikogo spojrzeć bo zamieniała każdego w kamień. Była samotna. Demon taki jak ja może zrobić to z zachcianki, a nie dlatego że taka już jego klątwa. 

Moje rozważanie o statuach z żywych ludzi i Meduzach przerwały krzyki i potężne trzaski z laboratorium. Wrzaski ucichły kiedy wyraźnie Black Hat użył swojego demonicznego głosu, by opanować resztę. Dooobra… Co tam się dzieje??? 

Przerwałam sprzątanie i udałam się w stronę laboratorium doktora Fluga. Gdy weszłam do laboratorium czekała mnie miła niespodzianka. Kamienny posąg zdecydowanie nie przedstawiał niczego złego. Była to nasza grupa, wszyscy w uścisku 5.0.5. i kilka zwierzątek na około. 

Kiedy spojrzałam na Black Hata zobaczyłam że nie był zbytnio z tego zadowolony. Zerwał swoją twarz z złości i zażenowania, dosłownie

- Podejrzewam że nie wszystko poszło zgodnie z planem? - spytałam.

- A czy to nie jest oczywiste? - zapytał przez zaciśnięte zęby jeszcze bardziej zażenowany. - Czemu musiała zjawić się akurat teraz… Cholera to krępujące że na to teraz patrzy, to tak głupie.

- Wiesz. Nawet to lubię. - powiedziałam patrząc na posąg.

- Co? … Czy ty sobie żartujesz człowieku?! Ona to lubi?

- Szczerze chciałabym żeby choć trochę to nie był tylko posąg, ale rozumiem że takiemu złemu przestępcy jak ty nie wypada.

- Brzmi zasmucona. Ona chciałaby żeby coś takiego… Lecz jestem demonem! Nie mogę-

- Rozumiem Black Hat. - podeszłam do niego i wzięłam w dłonie rękę w której trzymał skórę z swojej twarzy. - Ale czasami trzeba się zastanowić czy to co robisz naprawdę cię uszczęśliwia. Nawet demon szuka prawdziwego szczęścia, a nie tego które zanika z chwilą. - wzięłam zerwaną skórę i przyłożyłam ją do jego odsłoniętych mięśni twarzy.

Delikatnie przygładziłam skórę odkładając ją na jej miejsce. Zerwanie skóry z twarzy nie było niczym poważnym, więc gdy naskórek trafił w odpowiednie miejsce zaraz przylgną z powrotem, a Black Hat znowu miał twarz. 

Rumienił się na zielono kiedy dotykałam jego twarzy. Uśmiechnęłam się smutno do słabszego ode mnie demona, po czym odeszłam, wracając do swojej pracy. Achhhh mam nadzieje że kiedyś zrozumie o co mi chodzi. 

Mój brat już znalazł swoje prawdziwe szczęści u boku jego miłości Lili. Nie był naprawdę szczęśliwy gdy niszczył wymiary pogrążając je w chaosie, kiedy poznał ją poznał uczucia których nie znał, poznał miłość. 

Chciałabym żeby Black Hat też się zmienił tak jak mój brat. Żeby przestał udawać że ma nas gdzieś. To że się kocha nie znaczy przecież że jest się słabszym, przeciwnie. Jak dla mnie ten kto zna miłość jest silniejszy. Demony powinny nauczyć się kochać, tak jak ludzie.

Black Hat

Spojrzałem w kierunku drzwi laboratorium. Zniknęła tam przed chwilą, zostawiając mnie tu jako ostatniego. Na szczęście reszta wyszła wcześniej kiedy zaczęliśmy rozmowę. 

Dotknąłem mojej twarzy badając miejsca w których czułem ciepło jej dłoni. Były tak delikatne, a jednocześnie kojące. Lecz jej oczy zdradzały smutek. 

„Ale czasami trzeba się zastanowić czy to co robisz naprawdę cię uszczęśliwia. Nawet demon szuka prawdziwego szczęścia, a nie tego które zanika z chwilą.”

Te słowa powtarzały się w moim umyśle. Co to miało znaczyć? Szczęśliwy? Czy ja jestem szczęśliwy? 

Szczerze się tak nie czuję. 

Spojrzałem na posąg stworzony przez 5.0.5. Od lat nie miałem takiego uśmiechu jak na tej rzeźbie, nie przy kimś. 

Czy ta ludzka dziewczyna może mieć rację? To tylko człowiek, a jednak czasem wydaje mi się że wie wszystko. 

Autorka

Gdy Black Hat skończył w końcu rozmyślać nad sensem twoich słów sam stwierdził że ten posąg nie jest wcale taki zły… ale nadal jest okropny. 

Opuścił laboratorium jako ostatni, po czym wrócił do swojego biura. Wciąż miał jeszcze sporo pracy papierkowej do zrobienia. 

Ty spokojnie kontynuowałaś sprzątanie. Zero pośpiechu, tak żeby po prostu wyczyścić nie tylko półki z kurzu, ale także odkurzyć umysł z smutnych myśli że Black Hat może nigdy tak naprawdę nie zrozumieć. 

Choć tak naprawdę chyba zrozumiał, … a zrozumiał na pewno że ta (k/w) sprawia że czuje jak jego serce bije mocniej i że tęskni za dotykiem twoich delikatnych dłoni, ale czy obnaży to co czuje do jak myśli najzwyklejszego człowieka? On sam nie wie...

...
… ... 
Czy zdoła dłużej panować nad chęcią pocałowania cię gdy tylko jesteś tak blisko. 

Black Hat X Dream Demon Reader cz3 [PL]


Minęło już trochę czasu i zaczęłam się nudzić siedzeniem w kuchni, w dodatku zaczęła się zbliżać pora obiadowa. Jako że byłam w kuchni postanowiłam to wykorzystać. Zaczęłam gotować.

Gotowanie to jedna z umiejętności które musiałam zdobyć kiedy przybrałam ludzką formę, ale nawet to lubię. Można powiedzieć że gotowanie to jedno z moich licznych hobby. 

Tiaaa. Będzie trzeba zrobić zakupy… lub wykorzystać moje moce. Wolem to drugie. 

Autorka

Zaczęłaś przyrządzać posiłek dla twoich przyjaciół i jednocześnie współpracowników oraz dla szefa.

Postanowiłaś dziś zrobić tortille. Były tam normalne składniki które wkłada się do tego dania, ale nie tylko. Do swoich dań dokładasz składniki spoza ziemi. Nieznane smaki wpasowujące się do dań, wydobywające aromat i niebiański smak. Nawet Black Hat zakochał się w twojej kuchni… choć tego nie przyzna.

Dodatki do poszczególnych tortilli dodawałaś z myślą o osobach które będą je jadły. Dla doktora Fluga zrobiłaś normalną z dodatkiem przypraw do smaku, dla 5.0.5. dodałaś parę kwiatów które są jadalne i bardzo smaczne, Demencja z pewnością nie zjadłaby gdyby w jej nie znalazły się robale (karaczany przesmażone z przyprawami) i oczywiście dla Black Hata z większą ilością kawałków krwistego mięsa (nie mam pojęcia jakiego gatunku) i odrobinką ostrego sosu. Do swojego dołożyłaś jeszcze serrrr. 

Kiedy kończyłaś gotować zapach zaczął wędrować po rezydencji. W laboratorium Doktor Flug starał się ignorować Demencję, którą 5.0.5. z kolei próbował powstrzymać od przeszkadzania naukowcowi. Gdy aromat twoich tortilli wszedł do pomieszczenia Demencja stanęła w miejscu i zaczęła wciągać zapach, po czym za nim ruszyła śliniąc się na samom myśl o twoim kolejnym daniu. 5.0.5. także podążył w ślady Demencji do kuchni, z kolei kiedy Flug poczuł zapach od razu wiedział że czas na przerwę, bo to pora obiadowa więc podążył za dwójką, która opuścił już laboratorium. 

Tymczasem w biurze Black Hat męczył się z pracą papierkową. Och jak go nudziło to, ale jako szef firmy niestety musiał się tym zająć. Choć chętnie zrobiłby sobie przerwę i właśnie wtedy do jego biura także wpadł ten boski aromat. 

Natychmiast poczuł w żołądku pustkę na którą przedtem nie zwracał uwagi. Śniadanie nie było za dobre. Owszem 5.0.5. dobrze gotuje, ale nie tak dobrze jak ty, a w dodatku śniadanie zostało przerwane w połowie kiedy Demencja zaczęła roznosić kuchnię. 

Nigdy ci się do tego nie przyznał, ale ubóstwiał  twoją kuchnię tak samo jak reszta, choć o tym wiedziałaś. Nigdy tego nie powiedział, ale jesteś przecież demonem snów i myśli.  

Zadowolony z tego że wreszcie ma dobry powód do opuszczenia biura Black Hat udał się do kuchni. 

W kuchni ty już podałaś tortille Demencji, 5.0.5. i Flugowi. Demencja zaczęła już jeść krzycząc „Ale to dobre!” po pierwszym ugryzieniu. Reszta także zrobiła swój pierwszy kęs potrawy i wyraźnie wspaniały smak rysował uśmiechy na ich twarzach. 

To lubiłaś najbardziej w gotowaniu. Radość przyjaciół. 

(t/i)

Patrzyłam na uśmiechy moich przyjaciół kiedy jedli moje tortille. Po przyjemnym i szybkim gotowaniu byłam zachwycona że im smakuje. Choć brakowało jednej osoby.

Usłyszałam chrząknięcie. Black Hat stał w progu kuchni. Kiedy na niego spojrzałam uśmiechnęłam się. Cieszę się że się zjawił. 

Wciąż zimno się na mnie patrząc usiadł na swoim miejscu przy stole. W porównaniu do innych krzeseł to był tron z mrocznym motywem. Mogłam przysiąść że widziałam lekki zielony rumieniec. 

Podałam mu jego porcję, po czym sama zasiadłam do stołu. Na siedzeniu na lewo od niego. 

Zaczynając jeść starał się zachować kamienną twarz. Nic nie powiedział ale… 

Cholera to jest za dobre! - kiedy to usłyszałam miałam ochotę powiedzieć dziękuję za ten komplement, ale on tego nie powiedział. On to pomyślał. Wyszłoby dziwnie, gdybym teraz się odezwała. - Jest prawie tak wspaniałe jak ona. - dobra teraz się zarumieniłam. - Do czorta Black Hat przestań tak myśleć!!!

Dobra to było urocze. Krzyczy na siebie w myślach, że w ogóle tak myśli. Zachichotałam cicho nie mogąc tym razem się powstrzymać. Choć większość nie zwróciła na mnie uwagi. Tylko Black Hat na chwilę na mnie spojrzał, i przysięgam on znowu się zarumienił, po czym wrócił do jedzenia.

*czas przewiń do końca obiadu*

Po obiedzie wszyscy wrócili do swoich zajęć. Black Hat wyszedł jak wszedł. Bez słowa, ale jego myśli w tym czasie były pełne niewypowiedzianych zdań. 

Więc nie przeszkadzało mi to że się nie odezwał i tak wiem co by powiedział. Nie zrobił tego żebym nie pomyślał że nie jest wcale taki zły. Lecz ja to wiem. 

Black Hat tak naprawdę nie jest bez serca i my, jego pracownicy wiemy to najlepiej.

środa, 6 września 2017

Black Hat X Dream Demon Reader cz2 [PL]

*15 minut później*

W końcu dotarłam. Cieszę się że ten ranek był przyjemny do spacerów, dzięki temu mam naprawdę dobry humor i jestem zwarta i gotowa na dzień w budynku przypominającym kapelusz. 

Nie wiem dlaczego akurat ten budynek przypomina kapelusz i dlaczego na dachu jest rozbity samolot, ale nie będę mówić że to dziwne. Domy mojego brata są w kształcie piramidy... WTF.

Podeszłam do bramy i nacisnęłam guzik przy czymś w rodzaju domofonu. 

- Tu (t/i).

„GŁOS ROZPOZNANO” ten napis pojawił się na wyświetlaczu, a ja spokojnie teraz przeszłam do rezydencji w kształcie kapelusza. 

To obowiązkowa czynność jeśli nie chce się uruchomić zabezpieczeń które zamontował Flug. Oczywiście jeszcze je ulepszał żeby można było wejść do domu.

Jeszcze tu nie pracowałam kiedy pierwszy raz je uruchomił, ale z tego co powiedziała mi Demencja Black Hat wrzucił Fluga za bramę, a naukowiec sam musiał przedrzeć się przez wszystkie wszystkie zabezpieczenia. 

Współczuję. Kiedy przyszłam tu w sprawie pracy te wszystkie bronie wycelowały we mnie, ale nic się nie stało bo po tym jak powiedziałam dlaczego tu jestem Flug je wyłączył. 

Przeszłam przez wielkie drzwi zamykając je za sobą. Stanęłam w ciemnym korytarzu ozdobionym kolumnami i licznymi antykami. 

Sporo tu ciekawych rzeczy, a rezydencja jest urządzona w zdecydowanie fantastycznym ponurym guście Black Hata. Ze względu na ilość zebranych pamiątek jest co sprzątać. Na przykład od czasu do czasu trzeba odkurzyć zbroję. 

Teraz jednak kierowałam się do kuchni. Domownicy musieli już zakończyć śniadanie, a znając Demencje będzie tam bajzel. 

Weszłam do kuchni i… i tak, miałam rację. Krzesła poprzewracane, tak samo jak sam stół. Wszędzie resztki jedzenia i Flug i 5.0.5. próbujący sprzątać. Westchnęłam. Zawsze to samo.

- Doktorze, 5.0.5. pozwólcie że ja się tym już zajmę. - powiedziałam, komunikując im jednocześnie moją obecność.

- O-och (t/i), już jesteś! … Zgaduję że już wiesz co się tu wydarzyło? - zapytał naukowiec z torbą na głowie.

- Demencja?

- Tak. - powiedział pocierając szyję. Zdecydowanie czuł się niezręcznie. - W-wiesz mogę ci pomóc z tym.

- Nie nie chcę pomocy Flug. Poza tym powinieneś już udać się do laboratorium. 5.0.5. ty też. Dam sobie sama z tym radę.

- J-jesteś pewna? - zapytał naukowiec.

Niebieski niedźwiedź tylko wydał dźwięk brzmiący jak pytanie. Jednak z jego myśli wiem co chciał powiedzieć. - Na pewno? 

- Tak, a teraz wyjdźcie i pozwólcie mi pracować. - powiedziałam z uśmiechem wypychając ich za drzwi. Zamknęłam je chwilę potem.

Zaczekałam jeszcze chwilę by mieć pewność, że nikt zaraz nie wejdzie do kuchni. … Cóż nie zanosi się na to. 

Pstryknęłam palcami.

Wszystko natychmiast zaczęło wracać na swoje miejsce. Plamy z soku rozlanego na podłogę zaczęły zbierać się w krople i leciały do góry. To samo z kawałkami jedzenia. Resztki pożywienia z podłogi trafiły do małej szczeliny między wymiarami którą otworzyłam. Po krótkiej chwili po armagedonie kuchennym nie było śladu, a ja miałam krótkie wolne.
Kocham tą pracę.


Uwaga! To opowiadanie pojawia się także na Wattpad


sobota, 2 września 2017

Black Hat X Dream Demon Reader cz1 [PL]



Scenariusz: Normalny dzień 

Ok. A więc jesteś demonem snów. Całkiem jak Bill Cipher, który nawiasem mówiąc jest twoim starszym bratem, tak samo jak Will. Jeśli chodzi o twój charakter, to nie jesteś demonem apokalipsy jak Bill, ani płaczliwym demonkiem jak Will. Jesteś pomiędzy nimi. Jesteś potężną istotą, lecz nie nadużywasz swoich mocy. Wręcz lubisz udawać zwykłego, śmiertelnego człowieka. 
Od niedawna pracujesz w Black Hat Organization, jako pokojówka. Nie zbyt ambitne zajęcie, ale gdy nikt nie patrzy pstryk palcami i posprzątane. Polubiłaś pracę tam, życie z Demencją, Doktorem Flugiem, 5.0.5. i w szczególności Black Hatem jest niezwykłe i idealne dla demona takiego jak ty. A to po prostu kolejny ”zwykły” dzień.



(t/i)


*dźwięk budzika*

- Ughhhh… - jęknęłam kiedy mój nieszczęsny budzik zaczął mnie budzić.

Obudzenie mnie to niby zadanie tego urządzenia, ale jednocześnie jest to strasznie irytujące. 

Wyłączyłam budzik i usiadłam na wygodnym łóżku. Moje oczy wciąż jeszcze się kleiły od snu, którego nie potrzebowałabym gdybym nie była w ludzkiej formie. Ludzie, fizyczne ciało potrzebuje snu. 

Skierowałam się do łazienki pod prysznic. To było przyjemne i odświeżające, jak ciepła woda omywała moją skórę. Po jakimś czasie spędzonym na relaksacji się pod prysznicem wyszłam. Chwyciłam najbliższy wiszący ręcznik i wytarłam ciało i włosy z wody. 

Pstryknęłam palcami, a zmaterializował się na mnie codzienny, ludzki strój. Jako demon zakładam coś innego, ale jako człowiek noszę czarne dżinsy, (u/k) T-shirt z nadrukiem trójkątów oraz białą, krótką kurtkę. 

Podeszłam do lustra, chwyciłam błyszczyk do ust, a reszta kosmetyków po prostu podfrunęła do mojej twarzy nie słuchając się mnie zamiast grawitacji. W czasie gdy robiłam sobie lekki makijaż szczotka czesała moje wciąż jeszcze mokre (d/w), (k/w) włosy. Po chwili kosmetyki wróciły na swoje pierwotne miejsce, a ja oglądałam już gotowy efekt przed lustrem. Doskonale. Nie za dużo makijaży, lecz wystarczająco by podkreślić naturalny urok. 

Opuściłam łazienkę i chwyciłam telefon. 8:34, o 9 zaczynam pracę. Czeka mnie kawałek do przejścia więc udałam się do drzwi i przy okazji przechodząc przez kuchnię przypomniałam sobie o śniadaniu. I tak włosy potrzebują jeszcze chwilki i trochę suszarki która pojawiła się, gdy ja jadłam płatki. 

Miskę po śniadaniu odłożyłam do zmywarki. Włosy wyschły i było uczesane więc odwołałam szczotkę i suszarkę, które zniknęły wracając na swoje miejsca. Gotowa razem z komórką w kieszeni ruszyłam do drzwi frontowych. 

Jak na demona snów to mój dom zdecydowanie nie był ze snów. Było to zwykłe mieszkanie w bloku. Całe mnóstwo sąsiadów, niektórych nie lubię, niektórych lubię. 

Teraz mogłam skorzystać z windy, lub pójść schodami. Hmmm wybieram schody. 

Winda jest spoko, ale jednak wolę trochę się poruszać zamiast udawać niepełnosprawnego lub starca i korzystać z windy. 

Szłam żwawym krokiem w kierunku mojego miejsca pracy mijając przystanek autobusowy. Ach ten przystanek. Kiedy po raz pierwszy zmierzałam do pracy skorzystałam z busa, ale kiedy powiedziałam kierowcy że chcę wysiąść przy Black Hat  Organization przeraził się. Następnego dnia nie przyjechał na mój przystanek. Od tamtego dnia chodzę piechotą. 

Choć wiem dlaczego aż tak się bał. Mogłam przecież jako demon snów i umysłów usłyszeć jego myśli. Współczuł mi trochę, bo nie wiedziałam w co się pakuję. Cóż dzięki niemu już wiedziałam, ale i tak nie zrezygnowałam, lecz jeszcze bardziej chciałam spróbować z tą pracą. 

Z wykorzystaniem moich mocy łatwo mogłam stwierdzić co moi współpracownicy myślą, co lubią, a czego nie i szczerze nie musiałam nawet nic udawać. To naprawdę spoko ludzie, choć są złoczyńcami. 
Gorzej jednak wydawało się z szefem. Choć jest demonem tak jak ja, to jednak dużo słabszym ode mnie. Mogłam go czytać tak samo jak innych, a on nawet nie wiedział że nie jestem słabym człowiekiem jak uważał. 

Wciąż nikt jeszcze nie wie, że jestem jednym z trzech najpotężniejszych demonów jakie istnieją i wolę zwlekać z wyjawieniem prawdy, aż nadejdzie odpowiedni moment. Teraz mogę jeszcze grać człowieka, robię tak już od naprawdę dawna. 

A przynajmniej Black Hat może nabierze trochę więcej szacunku do ludzi. Mimo wszystko ludzie nie są tak słabi jak się wydaje, Bill sam się o tym przekonał.