sobota, 9 września 2017

Black Hat X Dream Demon Reader cz3 [PL]


Minęło już trochę czasu i zaczęłam się nudzić siedzeniem w kuchni, w dodatku zaczęła się zbliżać pora obiadowa. Jako że byłam w kuchni postanowiłam to wykorzystać. Zaczęłam gotować.

Gotowanie to jedna z umiejętności które musiałam zdobyć kiedy przybrałam ludzką formę, ale nawet to lubię. Można powiedzieć że gotowanie to jedno z moich licznych hobby. 

Tiaaa. Będzie trzeba zrobić zakupy… lub wykorzystać moje moce. Wolem to drugie. 

Autorka

Zaczęłaś przyrządzać posiłek dla twoich przyjaciół i jednocześnie współpracowników oraz dla szefa.

Postanowiłaś dziś zrobić tortille. Były tam normalne składniki które wkłada się do tego dania, ale nie tylko. Do swoich dań dokładasz składniki spoza ziemi. Nieznane smaki wpasowujące się do dań, wydobywające aromat i niebiański smak. Nawet Black Hat zakochał się w twojej kuchni… choć tego nie przyzna.

Dodatki do poszczególnych tortilli dodawałaś z myślą o osobach które będą je jadły. Dla doktora Fluga zrobiłaś normalną z dodatkiem przypraw do smaku, dla 5.0.5. dodałaś parę kwiatów które są jadalne i bardzo smaczne, Demencja z pewnością nie zjadłaby gdyby w jej nie znalazły się robale (karaczany przesmażone z przyprawami) i oczywiście dla Black Hata z większą ilością kawałków krwistego mięsa (nie mam pojęcia jakiego gatunku) i odrobinką ostrego sosu. Do swojego dołożyłaś jeszcze serrrr. 

Kiedy kończyłaś gotować zapach zaczął wędrować po rezydencji. W laboratorium Doktor Flug starał się ignorować Demencję, którą 5.0.5. z kolei próbował powstrzymać od przeszkadzania naukowcowi. Gdy aromat twoich tortilli wszedł do pomieszczenia Demencja stanęła w miejscu i zaczęła wciągać zapach, po czym za nim ruszyła śliniąc się na samom myśl o twoim kolejnym daniu. 5.0.5. także podążył w ślady Demencji do kuchni, z kolei kiedy Flug poczuł zapach od razu wiedział że czas na przerwę, bo to pora obiadowa więc podążył za dwójką, która opuścił już laboratorium. 

Tymczasem w biurze Black Hat męczył się z pracą papierkową. Och jak go nudziło to, ale jako szef firmy niestety musiał się tym zająć. Choć chętnie zrobiłby sobie przerwę i właśnie wtedy do jego biura także wpadł ten boski aromat. 

Natychmiast poczuł w żołądku pustkę na którą przedtem nie zwracał uwagi. Śniadanie nie było za dobre. Owszem 5.0.5. dobrze gotuje, ale nie tak dobrze jak ty, a w dodatku śniadanie zostało przerwane w połowie kiedy Demencja zaczęła roznosić kuchnię. 

Nigdy ci się do tego nie przyznał, ale ubóstwiał  twoją kuchnię tak samo jak reszta, choć o tym wiedziałaś. Nigdy tego nie powiedział, ale jesteś przecież demonem snów i myśli.  

Zadowolony z tego że wreszcie ma dobry powód do opuszczenia biura Black Hat udał się do kuchni. 

W kuchni ty już podałaś tortille Demencji, 5.0.5. i Flugowi. Demencja zaczęła już jeść krzycząc „Ale to dobre!” po pierwszym ugryzieniu. Reszta także zrobiła swój pierwszy kęs potrawy i wyraźnie wspaniały smak rysował uśmiechy na ich twarzach. 

To lubiłaś najbardziej w gotowaniu. Radość przyjaciół. 

(t/i)

Patrzyłam na uśmiechy moich przyjaciół kiedy jedli moje tortille. Po przyjemnym i szybkim gotowaniu byłam zachwycona że im smakuje. Choć brakowało jednej osoby.

Usłyszałam chrząknięcie. Black Hat stał w progu kuchni. Kiedy na niego spojrzałam uśmiechnęłam się. Cieszę się że się zjawił. 

Wciąż zimno się na mnie patrząc usiadł na swoim miejscu przy stole. W porównaniu do innych krzeseł to był tron z mrocznym motywem. Mogłam przysiąść że widziałam lekki zielony rumieniec. 

Podałam mu jego porcję, po czym sama zasiadłam do stołu. Na siedzeniu na lewo od niego. 

Zaczynając jeść starał się zachować kamienną twarz. Nic nie powiedział ale… 

Cholera to jest za dobre! - kiedy to usłyszałam miałam ochotę powiedzieć dziękuję za ten komplement, ale on tego nie powiedział. On to pomyślał. Wyszłoby dziwnie, gdybym teraz się odezwała. - Jest prawie tak wspaniałe jak ona. - dobra teraz się zarumieniłam. - Do czorta Black Hat przestań tak myśleć!!!

Dobra to było urocze. Krzyczy na siebie w myślach, że w ogóle tak myśli. Zachichotałam cicho nie mogąc tym razem się powstrzymać. Choć większość nie zwróciła na mnie uwagi. Tylko Black Hat na chwilę na mnie spojrzał, i przysięgam on znowu się zarumienił, po czym wrócił do jedzenia.

*czas przewiń do końca obiadu*

Po obiedzie wszyscy wrócili do swoich zajęć. Black Hat wyszedł jak wszedł. Bez słowa, ale jego myśli w tym czasie były pełne niewypowiedzianych zdań. 

Więc nie przeszkadzało mi to że się nie odezwał i tak wiem co by powiedział. Nie zrobił tego żebym nie pomyślał że nie jest wcale taki zły. Lecz ja to wiem. 

Black Hat tak naprawdę nie jest bez serca i my, jego pracownicy wiemy to najlepiej.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz